Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fat Buddha - 5 powodów dla których musisz odwiedzić ten lokal ze znajomymi [WIDEO]

Red.
Fat Buddha - 5 powodów dla których musisz odwiedzić ten lokal ze znajomymi [WIDEO]
Fat Buddha - 5 powodów dla których musisz odwiedzić ten lokal ze znajomymi [WIDEO] Szymon Starnawski
W imprezowym zagłębiu na ulicy Mazowieckiej powstało miejsce, które wyraźnie się od niego odcina. Nowoczesna restauracja, z dobrym jedzeniem, super opcją foodpairingu i jeszcze lepszym klimatem. Oto pięć powodów dla których chcesz tam iść.

Po raz pierwszy od dawna nie chcemy pisać o jedzeniu w miejscu, które opisujemy. Choć kuchnia w Fat Buddha jest na naprawdę wysokim poziomie, to nie ona urzekła nas tu najbardziej. Ale po kolei.

1.Domowy Budda
W rozświetlonej na fioletowo-różowo sali (specjalista od kolorów powiedziałby na ten odcień “magenta”) wzrok przykuwa w pierwszej kolejności masywny Budda. Złota figura uśmiechniętego, pulchnego mędrca patronuje całemu lokalowi i nadaje mu ton obowiązującej tu atmosferze. Na dole mamy jeszcze dwa rzędy monumentalnych kolumn, pięknie wykończony bar, złote żyrandole i rozległą przestrzeń. Na górnym poziomie cocktailbaru jest nieco bardziej intymnie, ale równie elegancko. W lożach na piętrze wypijemy drinka i zapalimy sziszę. Ale niech was nie zmyli wystrój. To nie jest miejsce, do którego trzeba przychodzić w smokingu i wieczorowej sukni. W Fat Buddha jest po domowemu i to w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie znaczy to wcale, że serwują tu bigos z wielkiego gara, a wszyscy łącznie z obsługą chodzą w kapciach. Chodzi o klimat jaki wytwarza to miejsce. Pomimo wystroju można poczuć się tu naprawdę luźno. 800 metrów przestrzeni prawie się tu nie czuje. Gdy jesz posiłek ze znajomymi, rozmawiasz ze znajomymi,a nie całym lokalem ludzi, których musisz przekrzyczeć. Nawet monumentalna dolna sala jest nieco intymna, ale najlepsze dzieje się dopiero na górze, w klimatycznych lożach.

2. Koktajle i foodpairing
Fat Buddha dzieli się na część dolną, restauracyjną i koktajlową na piętrze. na dole możecie zjeść kolację, na górze zapalić sziszę i napić się drinka. Właścicielom co prawda, zależy na rozdzieleniu tych dwóch stref, ale nikt nie urwie wam rąk, gdy zamówicie sushi na górze. Polecamy jednak uszanować sugestię i na górę wpaść wtedy, gdy macie ochotę posiedzieć nad drinkiem, czy kieliszkiem czegoś mocniejszego. Szczególnie, że jest w czym wybierać, od klasyków pokroju Negroni, Manhattanu czy Sidecar’a, skończywszy na autorskich kompozycjach, np. na bazie infuzowanego pieczonym ananasem ginu. A do tego, zamówicie tu też wina, giny, rumy, a nawet sake na butelki. Wrażenie robi szczególnie wybór whisky. Co więcej, na sali dolnej możecie, zgodnie z filozofią łączenia jedzenia z alkoholem, także bez problemu dobrać wino, a przede wszystkim koktajl do wasze posiłku.

3. Muzyka na żywo
W jak wielu chwalonych przez nas ostatnio miejscach znajdziecie muzykę na żywo? Do Fat Buddhy nie przychodzi się tańczyć, choć pewnie i to byłoby tu możliwe. Muzyka w tle buduje jednak zupełnie inny klimat, gdy wykonana jest przez prawdziwych artystów, a nie odtwarzana z płyty czy laptopa. No i, co ważne, nie musimy przekrzykiwać się z perkusją, bo poziom głośności dopasowany jest tak, by nadal dało się tu w miarę swobodnie rozmawiać.

4. Drobne rzeczy
Czasem o wysokiej renomie lokalu nie decyduje samo jedzenie czy obsługa, a drobne, z pozoru nieistotne rzeczy, które tworzą obraz miejsca. W Buddzie takimi rzeczami są malutkie fotele na których panie mogą odkładać torebki, obsługa, która pojawia się “znikąd” by wymienić węgielki do shishy, czy drobne i na swój sposób urocze dekoracje do drinków, np. malutkie spinacze do bielizny. Wśród nich, największe wrażenie robi jednak łazienka.

5. Toaleta
Wiemy, że brzmi to jak drobnomieszczański zachwyt nad drogimi rzeczami, ale do łazienki w Fat Buddha po prostu trzeba wstąpić. To przedłużenie filozofii całego lokalu. Tu też jest po domowemu i znajdziecie tu wszystko, co może wam się przydać podczas wieczornego wypadu do restauracji. W środku na półkach leżą przybory do golenia, lakier do włosów, płyn do płukania ust, guma do żucia, materiałowe świeże ręczniki… A to dopiero początek, bo wedle relacji właściciela, w damskiej toalecie przyborów jest jeszcze więcej. Nasza trzyosobowa męska ekipa tam akurat nie zajrzała, ale wierzymy na słowo.

Zanim jednak do końca polecimy wam to miejsce, musimy wspomnieć, że Fat Buddha to lokal dla konkretnego typu klienta. Tu nie przychodzi się po to, by napełnić brzuch burgerem w pięć minut, podczas rozmów o targetach. Dlatego, Gruby Budda ożywa po zmroku. Restauracja otwiera się dopiero o 17:00. W poniedziałek, wtorek i niedzielę lokal jest nieczynny. Nie ma tu lunchy, bo jak tłumaczy właściciel, na lunch idzie się w pośpiechu, a do Buddy przychodzi się by posiedzieć. Być może dlatego, ceny nie należą tu do najniższych i o tym również należy pamiętać. Jeśli to wam nie przeszkadza, możemy wam z pełną odpowiedzialnością polecić to miejsce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto